Świat dzisiejszy woła o fachowców, nie tylko obeznanych w swoim rzemiośle, ale i godnych zaufania. Każdy zna to z własnego doświadczenia: zamówiony specjalista, po oglądnięciu stanu rzeczy, zazwyczaj rzeczy popsutej, wypowiada formułę sakramentalną niemal: „Kto panu to robił?” Czasem wynika to z rzeczywistej troski, czasem natomiast jest wstępem do fuszerki. I sytuacja się powtarza.
Czego ludzie oczekują od fachowców? Fachowości. Tego, że robota będzie tak zrobiona, że ewentualne późniejsze poprawki i naprawy będą wynikały z czynników trzecich. Dotyczy to zarówno wielkich projektów budowlanych, jak i wymiany spłuczki. Co jednak składa się na tę fachowość? Popatrzmy na to wychodząc od pojęcia sprawności, jednak rozumianego nie jako wartość procentowa wykonanej przez silnik pracy w stosunku do włożonej energii, lecz jako virtus. To łacińskie słowo zazwyczaj tłumaczone było jako „cnota”, lecz ponieważ dzisiaj to słowo ma inne skojarzenia, lepsze będzie oddanie go jako „sprawność”. Zdefiniujmy je jako stałą zdolność do czynienia czegoś dobrze. Niewątpliwie sportowiec posiada jakieś sprawności, które umożliwiają mu zdobywanie medali w swojej dyscyplinie. Medal może mu wpaść do kieszeni przypadkiem, bo wiatr zawiał, bo przeciwnicy zostali zdyskwalifikowani, ale jeśli powtarza swoje wyczyny, jesteśmy pewni, że to sprawność. Kucharz, który wszystko, co znajdzie w spiżarni, potrafi przygotować tak, że na dokładkę już nic nie zostanie, też z pewnością posiada swoistą sprawność. Każdy specjalista w swoim fachu też posiada sprawność, jeden mniejszą, drugi większą. Składa się na nią gruntowna wiedza w danej dziedzinie, umiejętności techniczne, wyobraźnia, umiejętność przewidywania trudności czy precyzja.
Zwróćmy uwagę jeszcze na jeden fakt. W jaki sposób zdobyć sprawność? Trzeba praktykować. Sportowiec zatem nie opuszcza treningów. Skrzypek ćwiczy godzinami, by umysł i ciało miały pełną kontrolę nad instrumentem. Sprawności nie nabywa się przy tablicy, choć przygotowanie teoretyczne też jest jego składową. Zdobywa się je poprzez wykonywanie danej czynności.
Wśród wszystkich sprawności jest jedna szczególna grupa. To wartości moralne. Ich wyróżnione miejsce spowodowane jest tym, że kiedy praktykując inne sprawności stajemy się coraz lepszymi specjalistami w konkretnej dziedzinie, sprawności moralne dotyczą człowieka jako całości. Praktykując je stajemy się po prostu lepszymi ludźmi. Albo i nie. Proces ten może zajść w obu kierunkach. Kłamiąc – stajemy się kłamcami. Mówiąc prawdę – stajemy się coraz lepszymi. Wiedział dobrze o tym Bob Marley, kiedy mówił: „Kiedy pokazujesz kogoś palcem, trzy palce wskazują na ciebie” (spróbujcie teraz na coś wskazać).
Sprawności moralne, podobnie jak i inne, trudno zamknąć w szufladki, ale możemy pokusić się o wymienienie kilku: prawdomówność, uczciwość, punktualność, rzetelność, dobroduszność (nie mylić z naiwnością, która jest wadą, nie sprawnością), uczynność. Wracając do pierwszego pytania: „co to jest fachowość?”, widzimy, że również wartości moralne stanowią jego składową. I to istotną składową. Pokazuje nam to pojęcie odpowiedzialności. Nigdy nie będziemy tak wkurzeni na kogoś, jeśli zrobi fuszerkę, bo czegoś nie wie (choć wiedzieć powinien), lub czegoś nie przewidzi (choć powinien myśleć), jak wtedy, kiedy fuszerka powstanie przez jego lenistwo, lub celowy, złośliwy zamiar. A w ślad za ludzkim wkurzeniem idzie też częstokroć norma karna.
Kodeks prawa karnego i jemu pokrewne odnoszą się właśnie do wartości moralnych. Wiele dyscyplin posiada swoje kodeksy i zasady postępowania, czasem spisane jako deontologie, czasem honorowe. Choć niespisane, są. Prawo moralne nosimy bowiem głęboko w sercu. Niejeden już człowiek zastanawiał się nad tym, co frapowało filozofa Immanuela Kanta: „Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią: niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie”. Zostawmy na boku pytanie, skąd się to wzięło. Dość, że każda społeczność ludzka ma jakieś zasady postępowania. Nawet piraci, mówiąc żartobliwie, mają swój „Kodeks”…
O ile mi wiadomo, piaskarze i malarze nie dysponują spisanymi kodeksami, tak jak np. lekarze czy prawnicy. Ktoś obdarzony wiedzą mógłby się oczywiście pokusić o spisanie takich prawideł sztuki, moje kompetencje to przekracza. Dla człowieka myślącego wyczucie zasad ogólnych będzie dostatecznym przewodnikiem. A że często będzie się to wiązało z poświęceniem większej ilości czasu i uwagi, innymi słowy z mniejszym zyskiem? Prawdziwy zysk człowiek będzie miał w sobie, bo lepszym człowiekiem się stanie.